niedziela, 8 marca 2015

Zamówienie #1 - Lemi

Parring: Lemi
Temat:Liceum
Uwagi: +18

              Zapraszam do czytania

Stała przy swojej szafce, co chwile poprawiając spadające z jej nosa okulary. Nie miała żadnej wady wzroku, więc nie musiała ich nosić, ale ludzie mówili ,że wygląda w nich mądrzej, a właśnie na tym jej zależało.
Szukała książki od fizyki, kiedy usłyszała głos chłopaka. I to nie byle jakiego chłopaka.
Leona Verdasa
Wzięła książke do ręki i oparła się z nią o szafkę. Śledziła chłopaka wzrokiem, stanęła jak wryta gdy zaczął szczerzył do niej swoje białe jak śnieg zęby. Po chwili dopiero zrozumiała dlaczego to robi, na podłogę spadły jej książki. Zarumieniła się i odwróciła do niego plecami. Kucnęła i zaczęła zbierać te cholerne przedmioty. Była zła, bo zrobiła z siebie przed nim idiotkę.
-Hej.- usłyszała cudowny męski głos. Przymknęła oczy, w jej myślach echem niosło się to jedno słowo.
Bo od niego.
Opanowała się i odwróciła do niego.
-Ooo, he.. Cześć.- zająknęła się,a jej policzki znów zajęły się rumieńcem. Zasłoniła usta dłonią
-Pomóc ci? - wskazał ruchem głowy książki leżace przy jej stopach. Zapatrzyła się w jego jasne tęczówki, były takie głębokie, wyjątkowe.
Jak cały on.
-Em, nie trzeba. - miała zamiar się schylić, ale on ją uprzedził.
-Do szafki?- spytał, a ona potwierdzająco skinęła głową. Gdy wykonał tą czynność wyjął z jej dłoni kluczyk i zamknął nim szafkę. Wyjął kluczyk i zawiesił go sobie na palcu i dziarsko się do niej uśmiechnął. Ona nadal nie rozumiała co się dzieje. On, Leon, najpopularniejszy chłopak w szkole podchodzi do niej, zwykłej, niczym nie wyróżniającej się dziewczyny? Czy to nie jest podejrzane i dziwne? Ale ona teraz racjonalnie nie myślała. Stał za blisko niej ,żeby myśleć o czymś innym niż o jego cudownych perfumach i zielonych tęczówkach.
Podniosła dłoń i schowała za ucho kosmyk włosów. Starała się unikać jego wzroku, czuła się odrobinę niezręcznie. Schowała ręce do kieszeni.
Nagle on do niej się zbliżył, bardzo. Podniósł dłoń i zdjął z nosa rudowłosej okulary przy okazji muskając palcami jej skóre. Złożył je i podał dziewczynie.
-Lepiej wyglądasz bez nich.- powiedział. Serce zaczęło jej walić coraz szybciej i mocniej. Motylki w brzuchu wirowały jak oszalałe, a ona omal nie zatracała się w woni jego zapachu.
-Lepiej?- tyle zdołała z siebie wydobyć. Od zawsze potępiała się za to,że nie potrafi kontrolować swoich emocji. Była pewna,że miała buraka na twarzy.
-Teraz lepiej widać twoje piękne oczy - oddał jej kluczyk i odszedł, zostawiając ją w totalnym osłupieniu. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Oparła się i zaczęła głęboko oddychać. Z transu obudził ją znowu jego głos, tylko,że teraz bardziej odległy. Śmiał się i żartował.
Bo to przecież Leon Verdas, najpopularniejszy chłopak w szkole.

                   
*

Wszedł do sali, było już trochę po dzwonku. Nie przepraszając za spóźnienie usiadł w ostatniej ławce od ściany.
-Verdas, co się mówi? -nauczycielka zwróciła się do bruneta.
- Em, powodzenia? - wyszczerzył zęby.
-Przyda się.- kobieta westchnęła i wróciła do prowadzenia lekcji. Leon zaśmiał się. Wszyscy byli przyzwyczajeni do tego typu jego zachowań, więc wkońcu przestali go karać.
Popatrzył na kobiete stojącą przy tablicy, która w tym momencie wypisywała różne liczby i wzory. Nienawidził fizyki.
Już po paru minutach przestał ją słuchać i skupił się na tym, co zawsze.
Raczej na kimś.
Widział tylko  rude włosy, od których odbiłał się blask słońca, które wpadało przez okno.
Dostrzegł jeszcze kawałek jej rozjaśnionego nosa, słońce wyraźnie raziło ją w oczy.
Wstał energicznie z krzesła i podszedł do okna, zanim nauczyciel zdążył zareagować zasłonił szybe, która w tym momencie była udręką rudej.
Dzięki niemu, już nie.
Wracając do ławki musnął dłonią jej ciasno spięte włosy. Usłyszał jej ciche westchnięcie. Teraz zrozumiał,że jej się podoba.
Nie przeszkadzało mu to.
-Leon.-usłyszał głos nauczycielki.- Jak już stoisz to może podejdziesz do tablicy?
-A nie ma problemu.-uśmiechnął się zawadiacko i pewnym krokiem ruszył w stronę tablicy. Usłyszał śmiechy na sali.
Był do tego przyzwyczajony.
Wziął do ręki krede.
-Ee, no to... Ten..no..em.-prawda była taka ,że nic nie umiał.
-Odpuść sobie, nie mogę na to patrzeć.-prychnęła z obelgą.- Kto wyprowadzi Verdasa na prostą i udzieli mu korepetycji?
-Ja mogę.- spojrzał w miejsce z którego wywodził się głos. To ona, Camila siedziała z śmiało uniesiętą ręką do góry. Sam był w szoku, bo nigdy się nie spodziewał,że to właśnie ona się zgłosi. Ona coś ukrywa.
Pod tą maską cichej myszki.

                                *

Usiadła na łóżku w swoim pokoju, Leon Verdas siedział metr przed nią na krześle. Nadal nie wie co podsunęło jej pomysł dawania korepetycji brunetowi, ale wiedziała jedno:
Nie żałowała tej dezycji
Chłopak, w którym jest na zabój zakochana był w jej domu, siedział przed nią. Mogła zatracać się w jego oczach i nikt nie patrzył na nią przy tym jak na głupią. Czuła ,że przez chwilę może wszystko, że przez chwilę ma wszystko
-Od czego zaczniemy? - przygładził zawsze rozczochrane włosy. Jeszcze bardziej mu się przypatrzyła, był nieziemsko przystojny.
Idealny.
Dopiero po chwili odzyskała głos. Jego wzrok skierowany na nią zapierał jej dech w piersiach.
- A z czym masz największe problemy? - starała się opanować. Musi go przecież czegoś nauczyć. Nie wiedząc co zrobić z rękami zaczęła poprawiać okulary.
-Mówiłem,że lepiej wyglądasz bez nich.- drugi już raz dzisiaj zdjął jej okulary z nosa, tym razem już jej ich nie oddał, schował je sobie do kieszeni. Przymknęła delikatnie oczy, poczuła tą niesamowitą woń jego perfum, a smuga po dotknięciu przez niego jej skóry utrzymała się na dłużej.
Cudownie.
Było po nim widać,że jest zadowolony. Uwielbiał prowokować kobiety, a Camila reagowała szczególnie. Kochał na nią wtedy patrzeć. Jej policzki przybierały kolor intensywnego różu, lekko przygryzała usta i przymykała oczy.
Idealna.
On już wiedział ,że to spotkanie nie skończy się na zwykłej nauce.
-Więc..- zaczęła- Z czym masz problem?- widział,że nie mogła się wysłowić. Ciągle słyszał jej nierówne westchnięcia. Czuł,że zaraz straci nad sobą kontrolę.
Oboje na siebie tak działali, ona na niego, on na nią.
-Nie mogę się przez ciebie skupić.- widząc jej zaskoczone spojrzenie dokończył.- Zwracasz na siebie całą moją uwagę.
Czuła ciepło, które topiło ją od środka. Czuła,że zaraz nie wytrzyma i się na niego rzuci.
Czuła, że jego prowokacja na nią zadziałała.
Jak nigdy.
-Może zaczniemy od ostatniego tematu?- powiedziała.
-Zacznijmy.
Zaczęła mu coś tłumaczyć. Zastanawiał się czy ona przypadkiem nie zrozumiała jego intencji. W takich sytuacjach zazwyczaj z innymi dziewczynami już się obściskiwali.
Ona była inna.
Ten delikatny głos.
Pełne usta.
Oczy.
Ona.
I stracił nad sobą kontrolę.
-Siła przyciągania..- zaczęła.
-Pozwolisz,że ja ci wyjaśnię o co tu chodzi.- rozpiął dwa górne guziki koszuli.
Wstał z krzesła i po chwili znalazł się obok niej.
-Zbliżasz się do swojego celu.-powiedział patrząc w jej oczy.
-Jesteś coraz bliżej.- szepnął  prosto do jej ucha.
Widział,że przeszedł ją dreszcz. Musnął jej skóre za uchem, przeciągnął dłonią po jej głowie i rozpuścił jej włosy.
-Piękna.-wyszeptał chowając głowę w jej włosach. Zaczął całować jej szyję.
-Leon.- wyjąkała.
Ujął jej twarz w dłonie i namiętnie pocałował.
Ona zaś oddała pocałunek z równie głębokim uczuciem. Nie przerywając pocałunku posadził ją sobie na kolanach. Jego usta zjechały niżej i zaczął obcałowywać jej szyję i obojczyk.
-Leon.. mieliśmy się uczyć.- wyszeptała te słowa niepewnie. Nie mogła uwierzyć w to co się teraz dzieje.
Daje swojemu Obiektowi Westchnień korepetycje.
Najpopularniejszy chłopak w szkole jest teraz w jej domu.
Verdas siedzi obok niej.
Ona całuje się z Leonem.
-Przestań się zgrywać, Cami. Wiem,że ci się to podoba.- przez chwile przestał całować jej ciało. Spojrzał jej prosto w oczy, widział w nich podniecenie i miłość.
Miłość do niego.
-Mhm.-jęknęła.
Teraz to ona go pocałowała. Z niesamowitym porządaniem. Chłopak czuł,że zaraz odleci, zsunął jedno ramiączko z jej ramienia. Ona zaś rozpięła reszte guzików jego koszuli, Leon jej pomógł ściągając ją do końca.
Już jedna część jego ubrania leżała na ziemi.
Położyła dłoń na jego rozgrzanej i napakowanej klatce piersiowej. Miał idealne ciało, idealne wszystko.Było jej tak dobrze, kochała go, tak bardzo go kochała, teraz to dopiero zrozumiała.
Oboje nie wiedzieli kiedy jej koszulka znalazła się obok jego koszuli.
Po niezliczonych pocałunkach byli już tylko w bieliźnie.
-Chcesz tego? - dobrze wiedział jaką usłyszy odpowiedzieć, ale zawsze się pytał.
- Tak.-odpowiedziała z jęknięciem, powoli brakowało jej tchu.
I po chwili stali się jednością.

Wera! Zacznę od tego,że przepraszam cię za to,że tak żałosny OS tobie dedykuję. Dobrze wiem,że mi nie wyszedł, a o momencie +18 nie wspomnę (pomijając fakt,że w ogóle go nie było)
Wbrew tym pozorom mam nadzieję,że chociaż trochę spełnił twoje wymagania i da to się przeczytać.
Do zobaczenia
PS. Druga część One Shota "Pokochaj od nowa" już niedługo.

sobota, 28 lutego 2015

#1 Pokochaj od nowa/ Part 1

-Camila! -krzyknął przez łzy. Najpierw łzy smutku i rozpaczy, teraz szczęścia.
Otworzyła oczy, swoje piękne, błyszczące czekoladowe oczy. Kochał na nie patrzeć, kochał się w nich zatracać.
A gdy usłyszał,że już nigdy może ich już nie zobaczyć..
I to przez niego, to on spowodował ten cholerny wypadek! Rozproszył się, rudowłosa zwracała na siebie jego całą uwagę.
Nieumyślnie.
Przy niej nie mógł się na niczym innym skupić.
Na przykład na prowadzeniu samochodu.
Wytarł łzy i ponownie na nią spojrzał. Jej wzrok był rozbiegany, a ruchy niepewne.
Złapał jej dłoń, przez jej ciało przeszedł dreszcz. Lekko się wahała, ale wyrwała z jego uścisku dłoń.
Nie wiedział co się dzieje.
-Gdzie ja jestem?- wyjąkała. Widział wymalowany strach na jej twarzy. Była blada, bardzo. Jej zazwyczaj soczyście różowe usta były teraz sinoblade.
-W szpitalu, miałaś... mieliśmy wypadek.- jej piękne ciało przykrywały liczne bandaże i plastry przesiąknięte krwią. Najgorszy widok w jego życiu.
Bo przecież nikt nie chciałby widzieć ukochanej osoby w takim stanie.
-My? - odsunęła się od niego. Była wyraźnie zdezorientowana.
On jeszcze nie wiedział co się dzieje.
On jeszcze nie wiedział co się dzieje w jej głowie.
Nie wiedział jaki dramat kryje się za tym wypadkiem.
-Cami?- odparł przestraszony.W głowie chodziła mu pewna myśl, ale nie chciał tego do siebie przyjmować. Bo to niemożliwe, nie.. - Wiesz kim jestem, prawda?- odparł dramatycznie, po jego twarzy znów spłynęły łzy rozpaczy.
-Nie.- powiedziała i delikatnie poruszyła głową. Jej wzrok się uspokoił, wkońcu na niego popatrzyła.-Nie płacz.
Nie odpowiedział, zakrył usta dłonią i wyszedł z jej sali.
To nie może być prawda.
Ona nie mogła stracić pamięci, nie mogła.. Nie!
To przez niego.. To wszystko przez niego!
Gdyby przestał na nią patrzeć i chociaż raz skupić się na czymś innym niż ona.. Nie doszłoby do tego. Siedzieliby teraz razem w domu i cieszyliby się sobą.
Byliby po prostu szczęśliwi.
-Maximilian Ponte? - zwróciła się do niego lekarka Camili.
-Tak.- odpowiedział. Spróbował opanować łzy i zachować powagę, bo wiedział,że za chwilę dowie się czegoś ważnego.
-Panna Torres z powodu wstrząsu mózgu straciła pamięć. Z badań wynika,że podstawowe dane o sobie pamięta, wie kim jest, pamięta członków rodziny.
Przeanilizował te słowa.
-Nie pamięta przyjaciół? Chłopaka?... - lekarka kiwnęła w odpowiedzi głową.
-Bardzo mi przykro.-powiedziała i odeszła.
Stracil równowagę, w ostatnim momencie złapał się krzesła , na którym usiadł.
Jego Camila nie pamięta tego co pomiędzy nimi jest.
Jego Camila nię pamięta tych relacji.
Jego Camila nie wiem kim on jest.
On już tęsknił za smakiem jej delikatnych, słodkich ust. Za jej dotykiem, za jej ciałem przytulonym do jego.
Był zrozpaczony, to uczucie jest okropne. Ma ją niby tak blisko, a jednocześnie tak bardzo daleko.
Chciał wejść do jej sali złapać ją za ręke i wyszeptać do ucha jak bardzo ją kocha.
Nie może.
Nie potrafił w tej chwili racjonalnie myśleć. Nie miał pojęcia co ma zrobić. Ale musiał się wziąć w garść i walczyć, bo jest o co.

                         ***
Wszedł bez słowa do jej sali, na krześle obok jej łóżka siedziała lekarka i coś jej tłumaczyła. Odchrząknął, kobieta odwróciła się i wstała. Podeszła do niego, złapała go za ramię i się uśmiechnęła. Nie miał pojęcia co może znaczyć ten gest, jednak nie dane było mu spytać, gdyż kobiety już nie było w sali.
Jego wzrok skupił się na Camili, była już mniej blada, jednak nadal zdezorientowana. Ręce schowała pod kołdre, jasne, nie chciała,żeby ją dotknął. Poczuł delikatne ukłucie w sercu. Wiedział,że musi się przygotować na to,że teraz jego życie będzie opierało się na cierpieniu.
Ale musi to zrobić. Dla niej.
Podszedł bliżej, zachował jednak bezpieczną odległość. Musi być ostrożny.
- Wiem,że jesteś zdezorientowana, nie wiesz co się dzieje, ale chcę, ,żebyś mi zaufała..- dobrze wiedział,że wychodzi teraz na idiotę. Ona nie wie kim on jest, a on ja prosi o zaufanie.-Wiedz,że ja zawsze ci pomogę.-zakończył, podając rudowłosej karteczke z jego numer. Poszedł w stronę wyjścia.
-Czekaj.- usłyszał jej delikatny, teraz lekko drżący głos. Odwrócił głowę.- Jak masz na imię? - zabolało, ten etap przerabiali już pare lat temu. No cóż, znali się prawie od zawsze.
-Maximilian, ale mów mi Maxi.- zmusił się do uśmiechu.
-Camila.
Przecież wiem.

Witajcie Kochani :)
Przybywam do was z pierwszą częścią pierwszego One shota.
Jak już pewnie wiecie, jest o mojej ulubionej parze, Caxi.
Tak wiem,że temat utraty pamięci jest przereklamowany, ale nabrałam tak wielkiej chęci na napisanie czegoś tego typu,że nie przemyślałam tego wyboru dwa razy.
Ale i tak mam nadzieję,że wam się podoba.
Postaram się jak najszybciej wstawić kolejną część.
Do następnego :*

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Powitanie

Hej c;
Tutaj Zuzia z bloga zuzias10.blogspot.com
Tamto opowiadanie nie zostanie zakończone.
Już wyjaśniam dlaczego:
Zapomniałam hasła do email'a , na którym miałam tego bloga. Tak, jestem bardzo na siebie zła, bo ten blog, opowiadanie rozwijało się.
Wiem,że mogłam założyć bloga z kontynuacją, ale uznałam, że najwyraźniej siły wyższe chciały zakończyć tego bloga. Ja się nim poddam.
Nie miałam pomysłu na nową historię, więc postanowiłam założyć bloga z one shotami. Mam nadzieję, że  moje historie was zainteresują :)
Z zaczasem zamieszcze zakładke z zamówieniami c; No to widzimy się w następnym poście, pa <3
Tagi opowiadań:
Violetta;Igrzyska Śmierci; Harry Potter

Już pod tym postem w komentarzach składać zamówienia :)